Prezent ze Sri Lanki - pasta curry. To trzecia pasta curry mieszkająca równocześnie w mojej lodówce, ale najlepsza. Nie jest tak ostra, jak czerwona i zielona. Zgodnie z przepisem na opakowaniu - miała być z kurczakiem, ale z polędwiczką wieprzową też udane połączenie.
1 łyżeczka pasty curry jak wyżej
1/2 kg polędwiczek wieprzowych
pół cebuli
100 ml śmietanki 30 %
pół szklanki mleka
sól, pieprz
2 kromki bułki paryskiej
olej
1 łyżka masła
Pokrojoną w grube plastry polędwiczkę obsmażyć na oleju z masłem. Średniej wielkości cebulę pokroić w kostkę, dodać do mięsa. Zeszklić. Następnie mięso zalać śmietanką i mlekiem wymieszanym dokładnie z pastą currry. Gotować do miękkości mięsa. Wyłączyć. Do mięsa włożyć 2 kromki bułki, zanurzyć w sosie. Zostawić na 30 min.
Następnie wyjąć z sosu mięso, resztę razem z bułką zmiksować. Dodać mięso, zagotować.
Sos jest aksamitny, bułka daje mu należytą gęstość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz